Od miesiąca - albo i dłużej - trzęsłam tyłkiem na myśl o tym weekendzie. I nie chodzi mi bynajmniej o twerking. Chodzi mi strach w najczystszej postaci. Stres, który przesiąka do szpiku kości.
Odcięta od życia siedziałam w książkach. Tak, chodzi mi o "zwykłe" egzaminy. Zauważyłam niepokojącą tendencję, z wiekiem co prawda bardziej panuję nad widocznymi objawami stresu, natomiast sam stres przybiera wymiary gigantyczne.
Stara baba, a nadal jak dziecko.
Zawsze twierdziłam, że będę wiecznie młoda! I zawsze w dniu urodzin mówię, że to osiemnaste... Więc oficjalnie potwierdzam, zachowuję się dokładnie tak jak przystało na nieopieprzoną nastolatkę :P
No cóż.
Jakoś będę musiała z tym żyć.
A Wy ze mną.
Aha - zapomniałabym - no jasne, że wszystko pozaliczane ;)
No ba nawet nie myślałam inaczej. Gratki.
OdpowiedzUsuńStres czasem nawet dorosłego obezwładnia, ale najwazniejsze, ze wszystko pozaliczane :) gratulacje :)
OdpowiedzUsuń